Historia mojego aresztowania
- Dział: News
Był słoneczny, październikowy wieczór; razem z dwoma ziomkami wybiliśmy z chaty, żeby jak co tydzień cieszyć się równie słonecznym reggć na osławionych czwartkowych imprezach w świętej pamięci „Punkcie” (w Wawie – przyp.red.). Humory wybitnie dopisywały, po części dzięki perspektywie dobrej biby, po części dzięki półtorakowi zielonego zalegającemu w mej kieszeni celem późniejszej kolektywnej utylizacji metodą spalinową. Roześmiani, rozgadani i z bananami na gębach poszliśmy w kierunku stacji metra. Mógłby być to początek dobrego trip-raportu.
Czytaj dalej...
Facebook YouTube